czwartek, 29 maja 2014

spodenki

W związku z tym, że Hania nie chce założyć pieluchy i biega w samych spodniach, a ja wycierałam już dziś po niej jedną kałużę i jedną parę spodni dałam do prania, to jestem delikatnie mówiąc namolna.
Tak więc chodzę i gadam jak najęta: "Haniu, zrobisz siusiu na nocnik?" Odpowiedź jest zawsze ta sama - negatywna.
Postanowiłam zacząć z drugiej strony. "Haniu, a wiesz, że jak zrobisz siusiu w spodnie, to będą mokre i będziesz musiała chodzić bez spodni? (Serio, serio po poprzednich dniach kończy mi się zapas). Może więc zrobisz siusiu na nocnik?" -"NIE!"
"A czy wiesz Haniu, że ta pufa na której siedzisz będzie mokra jak zrobisz na nią siusiu?"
"Yhm - odparła z mądrą miną i dodała - spodenki też".
Na co ja ucieszona, że w końcu jakaś nić porozumienia została nawiązana - "To co, zrobisz siusiu na nocnik?"
"Nie" - oznajmiła i dodała ten swój szelmowski uśmiech.


środa, 28 maja 2014

wszystko nie tak

Miałam pisać, ale: 
internet na moim komputerze przestał działać
mam za mało pamięci na wgranie kolejnych zdjęć
jak już mam dostęp do innego kompa i miejsce na dysku na zdjęcia, to nie wiem gdzie jest kabel usb.
Miałam wstawić wpis o Janku, który przecież już skończył 8 miesięcy, ale:
Janek dostał wirusowego zapalenia spojówek i jak tu mu zdjęcia zrobić, kiedy oczy czerwone, zaropiałe, podrażnione, niefotogeniczne?
Miałam pomysł, żeby "na pirata", 
ale co to za pirat, co dwoje oczu ma zasłonięte?
Miałam mieć siły i wieczorami czytać, tworzyć, pleść, wyszywać,
a ja o 21:30 nie jestem w stanie czytać ze zrozumieniem i pewnie pisać też (więc wybaczcie).
Miałam się dziś ubrać do wyjścia... 
i zaczęłam zakładać na siebie kurtkę Janka...
chyba coś jest nie tak...

Tymczasem dzieci nie ułatwiają sprawy. Janek ząbkuje, Hanka wojuje. Wojowała dziś do około 21:00 z książkami swoimi ukochanymi w łóżku, aż w końcu zasnęła pod największą
i najcięższą z nich. 

Także czekam na wyzdrowienie Janka i modlę się, żeby reszty z nas nie wzięło, wtedy opiszę, co się w tym 8 miesiącu wydarzyło,
a wydarzyło się dużo! :)

czwartek, 22 maja 2014

równowaga w przyrodzie

Równowaga w przyrodzie musi być. Jak wczoraj było niemalże idealnie, to dziś... była tragedia. 
Wczoraj wycieczka nad morze autobusem, zabawa na plaży, uśmiechy i przytulasy, dziś...

przeżyliśmy - to się liczy!

A teraz chciałam Wam pokazać kilka zdjęć moich dzieci, które właśnie dostałam od Indygo Tree Photography (http://indygotree.4ormat.com :)
Zdjęcia były robione podczas Kontakt Festiwal w Sopocie, który miał miejsce w ostatni weekend. 
Powiem tak - było warto!
Było warto być!
Było warto zobaczyć przecudne handmade'owe produkty.

Było warto spróbować przekąsek robionych przez blogerów z 3-city.

Było warto uczestniczyć w warsztatach dla dzieci i rodziców. 
Teraz z miłymi wspomnieniami z tego festiwalu pozostaje czekać na ten przyszłoroczny. 



http://indygotree.4ormat.com
 http://indygotree.4ormat.com
 http://indygotree.4ormat.com
 http://indygotree.4ormat.com
 http://indygotree.4ormat.com

niedziela, 18 maja 2014

wieczorne klimaty, czyli bój się babo - babola :)


Hania nie mogła zasnąć (nie dla niej już drzemka w ciągu dnia). Była u niej wizytująca u nas ciocia Daria, był tata, przyszła kolej na mamę. 
Zażyczyła sobie piosenkę - zaśpiewałam.

Zażyczyła sobie bajkę - opowiedziałam.
Zażyczyła sobie piosenkę 2,3,4,5... - check.
W końcu położyłam się (na chwilę) z nią do łóżka i udawałam, że śpię.
Najpierw pilnowała, czy na pewno mam zamknięte oczy, a w szczeliny pomiędzy powiekami wpychała mi palec.
Za oknem słychać warkot: "Co to?"
odpowiadam: "Motor"
"Widać tutaj?" (wskazuje na okno)
"Nie, nie widać."
"Bój się mamo, to tylko hałas" - odpowiada Hania, kiwając przecząco głową, co zastępuje u niej słowo "Nie".
Za chwilę dłubie w nosie i stwierdza: "babolka mam"
"Aha, masz babolka?" - zagajam niemądrze.
"Tak, mama - wyjmiesz?" - Mała podejmuje dalszą konwersację i ciągnie MÓJ palec do swojego nosa.
nie będę zdradzała szczegółów, ale wykonałam pewne (bezowocne) operacje, zapytałam, czy już jest ok i dostałam odpowiedź pozytywną.

Krótko cieszyłam się zakończonym tematem, gdyż po chwili Hania zaczęła pchać palce w moje otwory i mówi mi: "Babolka masz mamo".
:) Mam troskliwą córkę - nie ma co :)


czwartek, 15 maja 2014

kapuć

kapuć to keczup
łełeł jeszcze niedawno był rowerem
kokodyl to krokodyl 
tampolina to trampolina
motot jest motorem
tata to ostatnio głównie tatuś
... 
a zamiast mamusi jest MAMKA...
...
"mogę pić - mamko?" o_O
I to w sam raz, kiedy czytam książkę, w której jest opisana instytucja mamek we Francji...
cóż... może nadejdzie czas i na słowo "mamusia" :) <3

A oto dwie papużki, które zawsze muszą to samo mieć robić, jeść i pić :)


A oto zdjęcia od cioci A., która uwieczniła przez przypadek (2 zdj.) efektowny moment upadku, który był wynikiem nagłego przypływu radości przy wypowiadaniu zdania "bęc tali tali" (czytajcie: "bęc trali lali").
Jak widać na trzecim zdjęciu, do dalszej zabawy zaprosiliśmy pufę, która stała i asekurowała dziewczyny. CAŁE SZCZĘŚCIE, bo inaczej Julkowe "bęc tali tali", byłoby równie bolesne i huczne jak Hani :)





środa, 14 maja 2014

nazywam się lele kum kum ;)



Zakazała fotografować, ale nie filmować ;)

Oto film o tym, jak bardzo przekorna jest nasza córka <3





niedziela, 11 maja 2014

zdjęć nie będzie

Moi Drodzy Czytelnicy,


Z przykrością zawiadamiam, że od dnia dzisiejszego, tj. 11.05.2014 r. na powyższym blogu nie będą już zamieszczane zdjęcia mojej córki Hanny Ciepłuchy. 
Wyżej wymieniona dziś, tj. 11.05.2014 r. rano, odmówiła jakiejkolwiek współpracy z aparatem, fotografem i matką w jednym. Co więcej, Hanna Ciepłucha w sposób jasny i klarowny wyraziła swoją decyzję we wspomnianej sprawie, używając poniższych słów:


"Nie ciem zdjęcia mamo!"

Także... tego, no. ;)

http://www.harcerki.lodz.zhr.pl/wp-content/uploads/brak.png

poniedziałek, 5 maja 2014

plusy i minusy

Jest dużo plusów i minusów naszego obecnego miejsca zamieszkania.

Np. minusem jest bardzo, ale to bardzo ograniczony dostęp do miejsc odpowiednich na spacer z dziećmi.
Do tej pory twierdziłam, że jest jedna, krótka droga do tego odpowiednia. Myliłam się! Po tym jak wczoraj wybiegł nam na niej pies sąsiada i zaczął ujadać wiem, że prędko się nią nie wybiorę na spacer.
Ale!
Wczoraj odkryliśmy, że jak się kawałeczek przejdzie tą mniej odpowiednią bo bez żadnego chodnika, a za to z wieloma zakrętami, drogę, to dojdzie się do innej drogi :)
Ścieżka prowadzi bajecznymi łąkami, przez strumyk prosto w las!
Jeszcze gdyby tak zbudowali nam kawałek chodnika... :D






niedziela, 4 maja 2014

Strach ma wielkie oczy

"Nie ciem pływać" - powiedziała Hania i... rzeczywiście nie chciała.
A my tu uplanowaliśmy wyjazd do Aqua Parku sopockiego.
W stresie, że się nie wyrobimy, z domu ruszaliśmy, tysiąc rzeczy spakowaliśmy no i pojechaliśmy.
W szatni było jeszcze OK.
Spanikowała pod natryskiem, a później było już tylko gorzej.
Janek zaakceptował nowy stan rzeczy bez problemu. Bałam się, że może będzie mu przeszkadzał gwar i szum wody na hali, ale on... czuł się jak ryba w wodzie, z minuty na minutę coraz bardziej zadowolony z tego, że jego ciałko plechce się w wodzie.
Hani było mi żal. Była przerażona. Kurczowo trzymała się ramion taty i nie chciała zamoczyć nawet stopy, choć rok temu ciężko było ją wyrwać z jeziora.
Długo trwało oswajanie, aż w końcu na 10 minut przed końcem naszego czasu, Hania pokochała bycie w basenie.
Pokochała do tego stopnia, że nie chciała kończyć zabawy. Chciała "pływać", chciała pluskać i fikać nogami w wodzie.
Już nic nie było jej straszne: ani prysznic w obcym miejscu po kąpieli, ani rybki przy kasach, do których przy wejściu bała się podejść. Z małego cykorka Wielki ZUCH (na 10 min przed wyjściem...).
I cały pobyt w szatni, i całą drogę powrotną, i cały czas do momentu kiedy poszła spać, uparcie mówiła: "Hania jecie chcie na basien, Hania chcie pływać z Jasieeeeem, mamąąąąą, tatąąąąą!"
Teraz trzeba będzie znów wybrać się niebawem, co by to oswajanie nie poszło na marne ;)

A dla zainteresowanych - chyba jakaś promocja trwa. My płaciliśmy 9 zł za os/h.

Niestety z pewnych powodów na zdjęciach tylko Jaś :)