poniedziałek, 30 listopada 2015

bałwan gapcio


Ostatnio dziergam na potęgę i zdarzyło mi się popełnić na zamówienie czapkę w stylu Olaf z Krainy Lodu.
Wywiązała się taka oto sytuacja, że oboje moich narodzonych już dzieci zapragnęło takie czapy dla siebie.
Jasiek chce tulić Olafa, Hania chce już tylko taką czapę...


"Haniu, a wiesz, że ja jeszcze umiem zrobić Elsę?"
(Rozmarzone oczy)... Elsę?.....

"Tak, ale najpierw muszę zrobić dla takiej Pani"

"Dlaczego?"
"Bo ta Pani pierwsza to wymyśliła"


"A ja się zgapiłam..."

Moje dziecko zna takie zwroty? ;)



czwartek, 12 listopada 2015

pozorna cisza

A u nas cisza jest tylko pozorna i tylko pozornie się nic nie dzieje...
Tak naprawdę... tata pracuje dniem i nocą niemalże a w międzyczasie ogarnia kolejne etapy wykańczania domu.

Mama szydełkuje jak szalona - głównie czapki i jakieś kapciochy dla meli i chciałaby, żeby doba była dwa razy dłuższa bo projektów więcej niż rąk do trzymania szydła i niż godzin w ciągu dnia :)  
Pochłonęło mnie to totalnie i tylko co jakiś czas odrywam się od moich robótek, żeby sobie uprzytomnić, że czas najwyższy wyprawkę szykować :)
Hania z Jasiem chodzą do przedszkola i już wcale nie dopytują, "czy dziś będziemy krótko", bo mówią, że długo być też bardzo lubią :)
A my po przerwie znów kawałek po kawałeczku wykańczamy nasz domek i przygotowujemy tymczasowe (a jakże inaczej) miejsce dla Meli. 
W odstawkę poszły salonowo-biurowe regały, a na ich miejsce wskoczyła komoda, którą składała niemalże cała rodzina :)
Wiele radości jest w tym urządzaniu się. Może nawet więcej, a przynajmniej na dłuższy czas rozłożonej, że temat się ciągnie i ciągnie (już drugi rok) :)





czwartek, 5 listopada 2015

rośnie nam artysta


To, że Janek ma pociąg do muzyki było wiadomo już dawno. 
Od małego ładnie trzyma linię melodyczną i śpiewa dniem i nocą, a nawet drzemką popołudniową, jak donoszą panie przedszkolanki.
Zasypia ze słowami "Alleluja" na ustach (to chyba ta wybuchowa mieszanka muzyki w naszej rodzinie i teologii ;), to samo śpiewa kiedy uda mu się odnieść "nocnikowy sukces" (rzekomo zwyczaj przejęli już jego koledzy i koleżanki). 
Ma dwa lata i z pamięci śpiewa piosenki z bajki grajki o "Piotrusiu Panu"*, a co więcej... kocha instrumenty...


Z tymi instrumentami właśnie największy problem mamy.
Pierwsze szaleństwo miało na imię ukulele i dodajmy, że było to MOJE ukulele, ale MOJE krzyczał też Jaś, od kiedy tylko zostało rozpakowane z pudełka. Z gitarą męża nie było problemu - chyba widział, że to nie jego gabaryty, ale ukulele - malutkie, piękniutkie i to jeszcze z możliwością nagłośnienia(!), przecież każdy półtoraroczny chłopczyk o tym marzy ;)
Grałam po kryjomu, a i w nocy potrafił się obudzić i wołać "graaaaaaaać!"

Rozważaliśmy nawet kupienie dla niego ukulele sopranowego (jeszcze mniejsze niż moje koncertowe), ale stwierdziliśmy, że to jeszcze taki maluch, że szkoda pieniędzy, bo ryzyko uszkodzenia instrumentu duże...
Źle myśleliśmy...

Zgodnie z planem Janek dostał gitarę-zabawkę, którą bardzo z jednej strony lubi, (chce z nią jeździć nawet do p-kola), ale z drugiej doprowadza go do szału.
"Jest nienastlojonaaaaaaaaa", "nastluuuuuuujjjj gitalkeeeeee" - dopomina się mój syn.
Co tu zrobić, jak nastroić takowej się nie da? Co tu zrobić, kiedy zapowiada się w domu mały muzyk (nie "niedzielny" tylko jak rodzice), który rozpoznaje, kiedy instrument gra jak powinien, a kiedy wydaje z siebie dźwięki nieogarnięte?
Może rację ma prababcia, która wysyła nas czym prędzej do muzycznej?

*A bajki grajki, szczególnie "O piotrusiu Panu", a jeszcze bardziej "O Tadku niejadku babci i dziadku" szczerze polecam. Okazuje się, że wychowała się na nich także moja mama ;) Nie straciły nic jednak ze swojego uroku i piękna. Dzieci potrafią słuchać ich po 3 razy w trakcie jednej wyprawy (czwarty raz nie słuchają, bo rodzice zabraniają ;)
Posłuchajcie sami:

https://www.youtube.com/watch?v=QIpfUpey6p0
https://www.youtube.com/watch?v=KkrztC6QrLI&list=PLjSuyMSxxASiX3Dar6KFX4v_RDBPr9dnQ