niedziela, 4 maja 2014

Strach ma wielkie oczy

"Nie ciem pływać" - powiedziała Hania i... rzeczywiście nie chciała.
A my tu uplanowaliśmy wyjazd do Aqua Parku sopockiego.
W stresie, że się nie wyrobimy, z domu ruszaliśmy, tysiąc rzeczy spakowaliśmy no i pojechaliśmy.
W szatni było jeszcze OK.
Spanikowała pod natryskiem, a później było już tylko gorzej.
Janek zaakceptował nowy stan rzeczy bez problemu. Bałam się, że może będzie mu przeszkadzał gwar i szum wody na hali, ale on... czuł się jak ryba w wodzie, z minuty na minutę coraz bardziej zadowolony z tego, że jego ciałko plechce się w wodzie.
Hani było mi żal. Była przerażona. Kurczowo trzymała się ramion taty i nie chciała zamoczyć nawet stopy, choć rok temu ciężko było ją wyrwać z jeziora.
Długo trwało oswajanie, aż w końcu na 10 minut przed końcem naszego czasu, Hania pokochała bycie w basenie.
Pokochała do tego stopnia, że nie chciała kończyć zabawy. Chciała "pływać", chciała pluskać i fikać nogami w wodzie.
Już nic nie było jej straszne: ani prysznic w obcym miejscu po kąpieli, ani rybki przy kasach, do których przy wejściu bała się podejść. Z małego cykorka Wielki ZUCH (na 10 min przed wyjściem...).
I cały pobyt w szatni, i całą drogę powrotną, i cały czas do momentu kiedy poszła spać, uparcie mówiła: "Hania jecie chcie na basien, Hania chcie pływać z Jasieeeeem, mamąąąąą, tatąąąąą!"
Teraz trzeba będzie znów wybrać się niebawem, co by to oswajanie nie poszło na marne ;)

A dla zainteresowanych - chyba jakaś promocja trwa. My płaciliśmy 9 zł za os/h.

Niestety z pewnych powodów na zdjęciach tylko Jaś :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz