poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Bocianowo

A więc ;) nowe przedszkole.
Placówkę o bardzo "na czasie" nazwie "Bocianowo" testujemy już tydzień. To i dużo i mało, więc zastrzegam sobie prawo do zmiany zdania ;)
Tyle nowości. Przerażona ja, przerażony Janek i głodna przygód Hanka. Z nią poszło gładko. Bez problemu weszła w nowe otoczenie i towarzystwo. Garnie się do Pań i tego nie ukrywa, co jest nowością u niej. Dziwię się, że w poprzednim przedszkolu miała jakieś opory - bo ja żadnych. W poprzedniej placówce Panie były bardzo miłe i otwarte, pełne pomysłów i w ogóle - może to kwestia rozpoczęcia nowego życiowego etapu, a może atrakcyjność miejsca, o którym za chwile.
Janek ostatnimi czasy był uczepiony naszych nóg, a odkąd poszedł do żłobka wyjątkowo lubi trzymać się maminej spódnicy. Pierwszy dzień integracji poszedł bardzo dobrze, ale kolejny dzień zburzył moje nadzieje na łatwy początek. Płakało moje serce, płakał Janek - ale on nieco krócej jak się później okazało, bo po 20 minutach dawał się uspokoić w ramionach nagle nabytych cioć i gnał do zabawy. 

Tak chciałam, żeby moje dzieci były w jednej placówce, a okazało się to wysoce niebezpieczne ;)
Tak się jakoś zsynchronizowało, że grupa Janka spotkała w drodze na plac zabaw grupę Hani. W tym miejscu należy nadmienić, że panie mają traumę do dziś, gdyż grupy te mają wiele zależności. Po pierwsze Panie z przedszkola mają swoje dzieci w żłobku, po drugie - Hania i Jaś nie są jedynym rodzeństwem rozdzielonym piętrem, więc jak się zaczęły płacze, tęsknoty, nawoływania... Jak się nagle aktywowała miłość między rodzeństwem, to Panie nie mogły tego opanować i stanowczo postanowiły sporządzić grafik chodzenia na plac zabaw, co by takowych spotkań nie było ;)



A teraz o Bocianowie. Powiem Wam, że takiej atrakcyjnej oferty dla dzieci jeszcze nie widziałam. Nowiutki, świeżutki, czyściutki, dwupiętrowy budynek (póki co panie sprzątające nawet ściany pucują na bieżąco), zaopatrzony w wiele atrakcji.
Atrakcją nr jeden dla rodziców jest zapewne grota solna, w której dzieci wdychają zdrowe powietrze jednocześnie bawiąc się i edukując. To pomieszczenie zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Wygląda baaaardzo profesjonalnie, Domek z soli z drewnianymi wrotami, pełno wiader, łopatek, grabek i taczek, mur z soli a pośród tego roześmiane dzieci. Które dziecko nie lubi piaskownicy (sól czy piasek - co za różnica ;)!? W tle leci słuchowisko, a po bokach ustawione są wygodne leżaki dla tych, co potrzebują odpocząć.


Atrakcja numer dwa to wewnętrzny kondygnacyjny plac zabaw z dużym basenem z piłeczkami. z tego luksusu korzystają także żłobkowicze, zatrzymując się jednak na niższym poziomie. Zjeżdżalnia, tor przeszkód a przede wszystkim dość duże odległości do wspinaczki sprawiają, że miejsce to przyczynia się do lepszej sprawności fizycznej dzieci. Jednym słowem - w zdrowym ciele zdrowy duch :) Koniki sprężynowe i inne zabawkowe gadżety dopełniają całości. 
Na zewnątrz znajdziemy dość duży warzywniak z grządkami oznaczonymi pięknymi tablicami z rysunkiem warzyw. To tu dzieci będą się uczyły jak hoduje się warzywa, które później jak obiecuje dyrekcja sami zbiorą i skonsumują ;) 
Mini Zoo - króliki, kurki, bażanty, przepiórki - tego dzieci już raczej konsumować nie będą, ale za to mają szansę obcować z przyrodą bardzo blisko. Z okien żłobka widać czasem przechadzające się zwierzątka, co budzi ogromny zachwyt w maluchach.

Zewnętrzne place zabaw (dla przedszkola i żłobka osobno). I tutaj pojawia się pierwszy minus i rozczarowanie. Sprzętów jest stosunkowo mało. Dwie huśtawki dla przedszkola, dwie zjeżdżalnie w tym jedna, z której od połowy trzeba się odpychać nogami żeby dojechać do końca, kilka bujaczy na sprężynie i jeden czy dwa bujaki wahadłowe. To znacznie, znacznie skromniejszy zbiór niż widziałam w poprzednim przedszkolu, gdzie zjeżdżalni było z 5 jak nie więcej z 3 czy 4 rodzaje huśtawek w tym takie, na których moja dwu-i-pół latka potrafiła huśtać się sama, domki z little tikes, wielka piaskownica, rowerki biegowe, hulajnogi, taczki, i wiele, wiele innych sprzętów, na widok których opadała mi szczęka. Wychodziły dwie grupy i jeszcze nie były w stanie skorzystać z wszystkiego. Tutaj zaś ciężko nawet się pocieszyć, że dostawią jakieś atrakcje, bo teren między huśtawkami jest wyłożony brukiem. 

To jedyny minus jeśli chodzi o wyposażenie, który tym bardziej drażni, gdy się go porówna z przestronnymi jasnymi salami, doskonałym zapleczem kuchennym, pysznymi, domowymi obiadami, piękną salą na drzemki dla maluchów, wygodną szatnią, bogatą ofertą zajęć dodatkowych i bogatym programem podstawowym (moja córka ma 3 angielskie w tygodniu, na zajęciach dodatkowych jest ich o dwa więcej), a wszystko za cenę, na którą większość moich znajomych reaguje z niedowierzaniem - ale to już musicie sprawdzić sobie sami ;)

http://www.bocianowo.edu.pl/
(część zdjęć pochodzi ze strony przedszkola)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz