piątek, 10 kwietnia 2015

wiosenne porządki


Wiosna znów sobie o nas przypomniała, więc ponownie wyszliśmy w teren. A terenu u nas sporo, szczególnie, jeśli się patrzy na niego z perspektywy kogoś, kogo czeka koszenie, nawożenie, dbanie, wyrównywanie i  kamieni zbieranie. 
Dzieci kochają zabawy na świeżym powietrzu i choć wystarcza im trochę piachu i komplet: miska - łyżka, to chcielibyśmy im nieco umilić czas spędzany w ogrodzie. Plany wielkie i ambitne - co z tego wyniknie - czas pokaże. Póki co nasz ogród przeoruje koparka próbując nadać mu jako-taki ostateczny kształt. Dzieci w przedszkolu, mąż w pracy a ja... sama... przerażona tym, czy aby z koparkowym na pewno uzyskaliśmy pełne porozumienie, siedzę w domu i już staram się nie wyglądać przez okna. ;)
Problem ze mną jest taki, że ja niby wiem co mi się podoba, niby nawet mam jakąś tam wizję, ale kiedy przychodzi do realizacji... nie jestem w stanie tego odpowiednio zmaterializować, ubrać w słowa, przekazać. Tak więc polecenia przekazywał mąż i tu rodzi się pytanie - czy nasze wizje są zgodne? ;) Powiem Wam, że nie stresowałam się tak nawet przy wykańczaniu łazienki (bo to jedyne względnie wykończone pomieszczenie u nas ;)

Niech się już ten etap skończy. Kolejne jawią mi się jako prostsze do ogarnięcia, choć wymagające więcej pracy fizycznej. W planach na najbliższe tygodnie są wywrotki żyznej ziemi, glebogryzarki, nasionka trawy, choinki, thuje, kosiarki, taczki, marchewki, pietruszki i szczypior, który szczęśliwie uchował się pod oknem od ubiegłego sezonu i będzie królował jako pierwszy w moim wymarzonym warzywniaku. A jak Bóg da to i plac zabaw - i na tym skupiam się najbardziej, jako na zwieńczeniu prac tegorocznych - chyba czekam na niego bardziej niż dzieci :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz