czwartek, 27 listopada 2014

Święty Mikołaj nie żyje!


Adwent tuż, tuż, a nas (szczególnie mnie), ogarnął już szał świątecznych przygotowań. Ciasto na piernik staropolski dojrzewa w lodówce, kalendarz adwentowy prawie gotowy, pierwsze ozdoby świąteczne do naszego nowego domu kupione, a dzieci uczą się z wyprzedzeniem kolęd, co by na święta potrafiły choć jedną zaśpiewać.
W tejakże przyjaznej atmosferze, szybciej i boleśniej niż w latach poprzednich, bo i dzieci starsze, wypływa temat św. Mikołaja...
Tak! Tego Mikołaja, na którego co roku z wypiekami na twarzy czeka każde dziecko, a i nie jeden dorosły. Tego, który wchodzi przez kominy, kominki, drabiny, okna, czy po prostu drzwi. Tego, który pod choinką, w skarpecie czy na sianku zostawia piękny pakunek, w którym jest szansa na spełnienie marzen lub zgniły kartofel, jeśli się było niegrzecznym.

Niestety muszę Was rozczarować! Ten Pan nie żyje już od XVII wieków i raczej nie pokusi się stępować z niebios by rozweselić Wasz świąteczny dom radosnym "Hoł, Hoł, Hoł!".

Brutalne? A jednak to prawda! A skoro chcemy nasze dziecko wychować na kogoś, kto prawdę szanuje, to może warto go nie okłamywać, w tak istotnej dla niego kwestii?
Wielu mi mówi: "zabierasz dzieciom dzieciństwo", a 
ja twierdzę, że zabieram im kłamstwo sprzed oczu, ból rozczarowania, kiedy się okazuje, że to nieprawda i strach przed panem sąsiadem, wujkiem, stryjkiem, dziadkiem i ich straszną, przekolorowaną, plastikową maską, spod której dobywa się tubalny, ochrypły głos: "byłeś grzeczny!?"
Być może zabieram im jeszcze trochę oczekiwania i tzw.: "magii świąt", ale czy o wiele bardziej "magiczny" nie jest fakt przyjścia na świat Boga, czego pamiątkę w tych dniach będziemy obchodzić?
 Prawdopodobnie zabieram jeszcze rodzicom ten argument, którym straszą dzieci, by były grzeczne, choć przez te kilka dni w roku, poprzedzające święta.
I zabieram możliwość zarobku jakiemuś Panu, który nawet się nie wysili, by wyglądać jak na Mikołaja przystało, a jedynie zaopatrzy się w atrybuty przerośniętego krasnala rodem z reklam Coca-Coli, czy Pepsi.

Moim zdaniem warto sięgnąć po prawdę. Zamiast odstawiać w dzień Wigilii szopkę z aktorami, maskami, dzwonkami i mydlić malcom oczy, pozwolić, wynajętemu w roli Mikołaja, sąsiadowi zjeść spokojnie wieczerzę z rodziną, a dzieciom poznać prawdziwą, piękną historię o prawdziwym, świętym Mikołaju, biskupie Miry.
Cała ta prawda nie zabrania obdarować swoich bliskich prezentami, by umilić im czas Świąt i pomóc spełnić marzenia - tego przecież uczy nas Prawdziwy Święty Mikołaj!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz