wtorek, 25 listopada 2014

Światowy Dzien Pluszowego Misia

Moje dzieci bawią się różnymi zabawkami. Niezmiennie od chyba roku królują u nas klocki lego duplo, których odziedziczyliśmy całą skrzynię i również spora ilość odziedziczonych torów drewnianej kolejki. Pluszowy Miś nigdy nie plasował się na wysokim miejscu i nawet myślę o tym intensywnie, by część naszych pluszaków znalazła bardziej przyjazny dla siebie dom i bardziej potrzebujących ich właścicieli, bo tutaj zainteresowania brak. jednak ostatnio stał się cud. Mały, brązowy miś ze sznureczkiem w pupie, co gdy się pociągnie gra piękną melodię zauroczył Hanię. Hania chce z nim siadać do stołu, Hania chce go mieć ze sobą w podróży, Hania budzi się z płaczem, kiedy poczuje, że nie ma go blisko w łóżku, woła mnie po 100 razy, żebym przyszła do sypialni, bo "nie przykryłaś misia!". Miś ten jest na każdy smuteczek najlepszym lekarstwem, do niego Hania tęskni, kiedy wracamy do domu, o niego się martwi, gdy nie wie gdzie akurat się znajduje... Traktuję to trochę jak komplement, bo sama już 2 lata temu tego misia wybierałam, bo i mnie zachwycił... problem jest tylko taki, że wybierałam go nie dla niej, a dla kuzyna O. Kuzyni byli na tyle mili, że (nie chcącej wyjść z ich domu bez misia Hance), pluszaka pożyczyli. Zbliża się jednak nieuchronnie termin rozstania... Co to będzie?! Nie wiem... 



2 komentarze: