Jaśkowi wyszła gorączka i ogromne czerwono-ropne plamy. Lekarz stwierdził, że to pogryzienie jakiejś meczki lub komara. Plamy znikały pod wpływem antybiotyku w maści a gorączka nie. Druga wizyta i się okazuje, że gardło czerwone. Antybiotyk do picia.
Na domiar złego okazało się, że winą mojego złego samopoczucia nie jest jedynie prawie wcale nieprzespana noc z chorym Jaśkiem, a także infekcja gardła -a jakże!
Tak oto spędzamy sobie wakacje u moich rodziców.
Tylko Hani wydaje się nic nie przeszkadzać i znów cieszy się malinami z krzaka i śpiewa o tym małym ogórku co się na ogrodzie został, świnie odwiedza pińćsetrazy dziennie i tańcami ciotkę zamęcza :)
:)
Zdrówka dla Was dwojga! Trzymajcie się ciepło. ;)
OdpowiedzUsuń