poniedziałek, 30 czerwca 2014

9


Przyszła dziewiątka. Przyszła i nas zmartwiła, bo jest niby progiem, po przekroczeniu którego dziecko powinno siadać. Powinno, a nie chce. Pełza, turla się, staje na czworakach jak do raczkowania, unosi się wysoko i zagląda do pudełka z zabawkami, ale nie siada i nie staje przy meblach (co również zdziwiło p. dr oO) - po prostu NIE. 
Z tej okazji jutro dla odmiany mamy wizytę u neurologa, który ma zbadać odruchy wszelakie. "Dla odmiany", bo dziś byliśmy u okulisty, który przepisał nam nieszklane szkiełka na oba oczy (+2). 
Poza tym wszystko dobrze :)
Zęby w ostatnim miesiącu wychodziły jak grzyby po deszczu i tak mamy już górne jedynki, dolne dwójki i lewą jedynkę, a na skraju jest druga jedynka i górne dwójki. Podejrzanie napuchnięte są też miejsca trójek, ale może tylko siłą rozpędu ;)


Janek kocha myć zęby (nawet pasty nie wysysa ;), po czym suszy je często, a gorliwie w najpiękniejszych uśmiechach, a czasem wypróbuje ostrość na maminej brodzie.  
Jego oczy tracą przebłyski zieleni i szarości i stają się zdecydowanie brązowe. Kto by pomyślał, że tak późno mogą zmieniać kolor! Włosy blond, które mama co chwile stara się zaczesywać z grzecznym przedziałkiem na boku, fruwają bezładnie po całym czole w rytm miarowych pokiwań głową, którą Jaś coraz częściej kręci, miota, wachluje i tryka (oj i to jak tryka!)

Nadal gardzi w nocy wszystkim, co nie jest moją piersią, ewentualnie butelką z odciągniętym mlekiem. Tracę nadzieję, że przed 18-stką uda mi się go odpiersić ;p
Jego ulubione słowo to oczywiście "mama", które powtarza czołgając się do moich stóp kiedy źle, kiedy chce się przytulić, albo kiedy głód w oczy zagląda. W jego repertuarze pojawiło się także "pa" i "ba", które powtarza kiedy spadnie mu zabawka, oraz "ba-ba", które powtarza w kółko, prawdopodobnie ot tak, dla rozrywki. 

Lubi być ściganym. Szczególnie, kiedy zwiewa w zakazane miejsce. Gdy tylko usłyszy za sobą kroki, którym wtóruje jego imię, kwiczy z radości i wachluje ręką ile tylko sił w malutkim ciałku, by umknąć rodzicowi. 
Prawdopodobnie zostanie stolarzem ;) Odkąd mieliśmy jedne drzwi (mieliśmy, bo uwaga, uwaga - mamy już wszystkie na parterze :D), mógł w kółko bez znudzenia odmykać je i domykać. Natomiast dziś żadna zabawka nie interesowała go tak bardzo jak pan ślusarz i jego młotek oraz grudki tynku ukruszone z otworów drzwiowych. 
Budzi się w nocy około 3 razy, psoci siostrze, nie daje wytchnąć matce i tatusiowi, który w nocy robi za pośrednika i negocjuje dla niego małe co nieco ;)

A! I przestał tolerować Hankę siedzącą w jego nogach na wózku, co okazuje spychając małą permanentnie pod koła. Koniec wygody...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz