sobota, 24 sierpnia 2013

kocha - nie kocha


Budowa wrze. Skutkuje to niestety tym, że tato Hani często wychodzi kiedy ona JESZCZE śpi i wraca kiedy ona JUŻ śpi. 
Mała wielce niezadowolona i stęskniona, przynosi buty i woła, że mam ją dostarczyć do taty. 

Mama wielce niezadowolona, bo choć problem budowy domu rozumie i sama chciałaby dość szybko zmienić lokum na większe, to gdyby plecy były bardziej okrągłe a brzuch łatwiej się przetaczało z boku na bok (tak, tak, nawet z przewróceniem się na drugą stronę w łóżku pod koniec ciąży jest problem), ze zmęczenia, by się kulała. 
Nastrój więc mam zmęczeniowo, a raczej już wycieńczeniowo - marudny. Chcąc sobie go poprawić pytam moje dziecię, które doskonale opanowało sztukę mówienia "tak" i "nie", znaczenie tych słów rozumie i odpowiednio ich używa (ta - chcę mniam mniam, nie - nie chcę do łóżeczka): 
- "Haniu, a czy Ty kochasz mamusię?" 
- "Ne" odpowiada dziecko beztrosko.
Pomyślałam - coś jej się pomyliło. Zapytam jeszcze raz.
- "Haniu, a może Ty jednak kochasz swoją mamę?"
- "Ne." Odpowiada mała nie przestając przenosić rzeczy z kąta w kąt.

Po trzeciej czy czwartej próbie, mówiąc "ne" przyszła jednak się przytulić, co zazwyczaj czyni, kiedy prosimy "pokaż jak kochasz mamę". 
Jedno pocieszenie sobie powtarzam, że ona pewnikiem jeszcze nie wie co znaczy kochać, ale nie ukrywam, że gdyby przypadkiem jednak zamiast "ne", powiedziała "ta" poprawiłaby mi nastrój. ;)


A chwaliłam się, że mój Jasio ma już 2850 g.? Będzie chłop jak dąb ;)


1 komentarz: