wtorek, 27 sierpnia 2013

podano do stołu


Hanka odkąd skończyła rok wydaje mi się zmieniać z dnia na dzień. Nie jest to już taka Hania, Haneczka, tulilili, tylko Hanka z charrrakterem - niejednokrotnie czarnym ;)
A co!
Potrafi się droczyć - a jakże!
Niby Ci coś daje, ale jak tylko rękę wyciągasz cofa się szybko z tym szelmowskim uśmiechem. 
Mówisz "usiądź, bo spadniesz" - siada... na pół sekundy... i wstaje z tym samym uśmiechem, pt.: "a ja i tak swoje zrobię."

Śniadanie.
Jajo na maśle.
Hanka zadowolona, wcina swoje danie, dopóki... 

... dopóki mama nie zaczyna robić swojej kanapki...
Kroję bułkę - Hanka chce bułkę! Dostała.

Obkładam bułkę wędliną - wskazujący palec niecierpiący sprzeciwu kieruje się na szynkę, kiedy druga rączka podsuwa jej kawałek pieczywa. Dostała.
No to pomodorek na bułeczkę - yyy yyyy yyyy (CHCĘ POMIDORAAAA!) Dostała.
Hmmm może by kolejna kanapka z miodem? - Iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!!! (Miodeeeeekkk). Dostała.
A jajecznica - no cóż. Przestała być atrakcyjna i siłą nie zmusisz do konsumpcji. 

A dziś mała Hania była z tatą w lesie. Tata pyta: "Haniu, dokąd teraz idziemy". Mała wskazała miejsce, tata patrzy - 2 grzybki :D Oczywiście nie omieszkała w nie cupnąć swą pupą ;) W każdym razie da się je jeszcze zjeść :p

A Jaś - niech on się lepiej szykuje do drogi, bo wczoraj mamie strzeliło w krzyżu przy zginaniu się, w związku z czym dziś przeżywała katusze u rehabilitanta, a tata musiał wziąć wolne, by umożliwić mi nicnierobienie... Już za ciężko...




1 komentarz:

  1. Moja niunia ma 11 miesięcy i też zaczyna mi zabierać jedzenie. az sie boje pomyslec, co bedzie, jak Oliwia bedzie starsza! pzdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń