czwartek, 20 czerwca 2013

11 miesiecy i ogrodowe szaleństwo :)


Impreza za imprezą ;)
Wakacyjne miesiące po obu stronach rodziny obfitują w wielkie dla niej wydarzenia :)
Przykładem może być chociażby wczorajsze 11 -miesięcy Hani (wiem, wiem, to święto głównie dla zakochanej w niej mamy ;p), dzisiejsze urodziny Taty, czy chociażby jutrzejsza imprezka u cioci M. :)

A co! 
Co prawda w ostatnich dniach nie byliśmy skorzy do zabawy, a to z powodu grypy żołądkowej, która szczególnie mnie rozłożyła na łopatki, choć Hani i Taty w zupełności też nie pominęła.

Z odsieczą przyjechała jarząbkowska babcia, która objęła dowodzenie, pierze, karmi, bawi, zagaduje i ogólnie rodzinę przy życiu utrzymuje ;) Wdzięczna jestem jej niebywale, bo sama (jeszcze w te upały) to bym chyba usiadła i płakała, bo chwilami i na siedząco się słabo robiło. 

Hania, o czym dwa dni temu miałam napisać i nawet już notka była napisana i zapisana w roboczych (ale bez zdjęć i filmu - więc co to za notka), jednak grypa przeszkodziła, więc chwalę się teraz: Hania stoi :) Po prostu pewnego razu patrzę a ona stoi sama, bez trzymanki i klaszcze w dłonie radośnie, jakby nigdy nic :) I tak z dnia na dzień, coraz pewniej, coraz lepiej - może uda się "podeptać roczek". Na razie dzielnie kroczy za wszystkim, czym się da przesuwać, jeździć, itp.


Dziś za to wyhasała się za wszystkie czasy, biorąc długą kąpiel na dworze z gumowa kaczką i innymi gumowymi przyjaciółmi, które też już kaczką zostały przez nią mianowane. Rozwieszała z babcią pranie (czyt. zabierała z miski majty mamy i pędziła w długą, co by babcia zabrać nie zdążyła), pojeździła w misce opróżnionej już z prania, przeszła 1000 razy przez próg w tę i spowrotem, podrywała 1,5-rocznego sąsiada, próbowała zjeść kilka kamieni itd., itp. całkiem przecież zwykłych i codziennych czynności dla ludzkości ;p


Na koniec, kiedy już przyszedł Tato i nadszedł czas skromnego (póki co) świętowania jego (ekhm, ekhm, nie będę wypominała, których) urodzin, Hania zasiadła z nami do ogrodowego stołu i zajadała galaretkę, a następnie zarządała rodzynek z deseru mamy. Odmówić było ciężko, kiedy ze słodką miną małego niewiniątka podsuwała swoją miseczkę prosząc o kolejną rodzyneczkę :)

Zobaczcie sami :)




 a to oficjalne zdjęcie 11 miesiąca. Jak widać, pozycję trzeba było zmienić, bo Mała nie wytrzymuje w pozycji leżącej nawet długości naciśnięcia migawki ;p na siedząco uchwycić ją bez poruszenia też było trudno, ale coś tam się udało :)





rodzynka... :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz