środa, 29 maja 2013

co nas kręci i małe wielkie zwycięstwo


Na początku wszem i wobec (bo nie wytrzymam, by tego nie zrobić!) ogłaszam - ZWYCIĘSTWO!
Mała je jogurty, serki, masło i inne nabiały i... NIE MA SKAZY!!!!!!


Nie myślałam, że tak szybko nastąpi ta chwila. Naczytałam się o tym sporo i zazwyczaj alergia na białko krowie ustępuje około 2-3 r.ż.
Gdyby nie mój mąż czekałabym do roku, aby podać łyżeczkę jogurtu, on jednak namówił mnie do wcześniejszej próby - nie ma! Ani po łyżeczce, ani po dwóch, ani po całym jogurcie. Nie ma po godzinie, nie ma po dniu, nie ma po czterech! :)
Jestem uradowana i szaleję w kuchni :D A mała - zainteresowana wszystkim co jedzą rodzice przychodzi i gestem niecierpiącym sprzeciwu pokazuje co chce podjeść z dorosłego talerza ;)


Wraz z nową dietą bez diety humory dopisują, a Hanie bawią tak proste rzeczy jak:
- rozbijanie mięsa tłuczkiem przez mamę (dziś już śmiała się i radowała na sam jego widok, pokazując, że mam jeszcze bardziej rozbić filet, byle tylko stukało)
- wypluwanie pestek na talerz przez mamę jedzącą kompot czereśniowy z owocami
- zbijanie napompowanych powietrzem polików.

Mały Jaś też się cieszy, choć nikt nie wie dokładnie z jakiego powodu (pewnie ze szczęścia innych :) i kopie jak szalony tak, że mój brzuch unosi się w licznych falach ;)
Toż to 25/26 tydzień. Już coraz bliżej!
A ja podekscytowana planuję i rozmyślam jak urządzić pokój chłopięcy, w jakie ciuchy będę go ubierała, jakie książki czytała...
Jaś, Jasiek, Jasieniek, Jan :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz