poniedziałek, 8 kwietnia 2013

kuchenne rewolucje


Z racji takiej, że p. dr orzekła brak związku pomiędzy narastającymi zmianami skórnymi a dietą (nie wykluczając jednak alergii)- szalejemy! :)
I tak w jadłospisie na nowo pojawiły się rzeczy, które zdawały się uczulać, a także takie, których organizm ewidentnie nie tolerował i zwracał przez cały dzień tę właśnie i okoliczną treść żołądka. Tak było np. z bananami, które Hania teraz dzierży dzielnie w ręce i kąsa swymi (JUŻ!) czterema zębiskami :))
Dziś za to, wprowadziliśmy buraki w zupie buraczkowej z żółtkiem, które po chwilowym wycofaniu wg. porady lekarza, wraca do łask.
A na podwieczorek - debiut!
Był już indyk do zupki.
Był już chleb do rączki i paszczęki.
Ale kanapek z pasztetem indykowym NIE BYŁO! :))

Mini kanapeczki smakowały bardzo, mała pochłonęła 3/4 niemałej skibki chleba (nie wliczając skórki, którą tym razem wyjątkowo odkroiłam).

W końcu wszystko lepsze niż zwykła marchewa - prawda? :)



A dla zainteresowanych mam poniżej przepis na:
buraczkową z żółtkiem:

1 mały buraczek
1marchew
1/2 pietruszki
1 ziemniak
ugotowane żółtko
łyżka oliwy z oliwek
od około 8 miesiąca można już przyprawić ziołami (np.: bazylia, oregano, majeranek)


Gotujemy buraka, marchew, pietruszkę i ziemniaka wniewielkiej ilości wody, dodajemy oliwę z oliwek (dla szczęśliwców bez skazy białkowej może być masełko) i żółtko. Rozdrabniamy lub po prostu miksujemy.

SMACZNEGO :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz