No to już tak na serio, na poważnie można powiedzieć, że pełzniemy. No dobra - może nie do końca na poważnie, bo pełzanie z odpychaniem się jedną nogą wygląda chwilami komicznie, ale mama dumna - przez śmiech, ale dumna :)
Grunt to mieć dobry cel - butelkę z wodą, kawałek papieru lub słoiki z przetworami, które przywieźli dziadkowie.
Właśnie - dziadowie! Odwiedzili nas w ten weekend babcia i dziadek z dalekiego Jarząbkowa, do którego to my mieliśmy się wybrać, ale mówią, że ospa panuje, a że mama jeszcze chora nie była, a chorować nie zamierza, że Hania mała i by jej było niemiło być zarażoną - to nie pojechaliśmy.
Poza tym jest jeszcze jeden ważny powód :) Już prawie 4 cm małej miłości pod sercem :)
Z tego też powodu rewolucje kuchenne i zdrowy obiad (ciekawe jak długo da radę wytrzymać w postanowieniu zdrowszego odżywiania się ;p
proszę Państwa: pulpety gotowane w parowarze, makaron pełnoziarnisty i sos marchwiowo-pomidorowy
(modyfikacja przepisu ze str. http://margarytka.blogspot.com/2011/04/sos-warzywno-pomidorowy.html)
zabawa w a kuku:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz