Czas i energia - cierpię strasznie na deficyt tych dwóch dobrodziejstw.
Wszystkie popołudnia po pracy spędzam z dziećmi, większość wolnych dni poświęcam na ogród, ogarniam dom, a i tak mam wrażenie, że dzieci niedopieszczone, dom w stanie, za który dostałabym niejeden minus od Małgorzaty Rozenek, a w ogrodzie zamiast mniej - coraz więcej zielska.
Każdego dnia wstaję z gotową listą spraw do załatwienia i ze zdziwieniem około 21:30 stwierdzam, że zrobiłam zaledwie połowę z nich, o ile nie mniej.
Ale cóż. Tak to jest, jak się zachciało:
1. dzieci
2. domu
3. pracy
4. ogrodu
i to wszystko w mniej więcej jednym czasie.
Ratuje mnie żłobek i przedszkole, choć i te dają nadzieję jedynie do końca czerwca, gdyż postanowiliśmy w wakacje nie puszczać dzieci do placówki. Co będzie dalej? Przynajmniej nie będzie pracy ;)
A dzieci - nasza duma i radość wielka! Pięknie potrafią się ze sobą bawić, jeszcze lepiej kłócić i bić, co stało się ostatnio nowością. Często kłótnia płynnie przechodzi w śmiech i miłe przekomarzanie i odwrotnie. Janek gada jak szalony. Nauczył sie tuzina nowych słów i buduje zdania. Potrafi opowiedzieć co się działo w żłobku i poprosić o co chce, choć jak wiadomo - większość z tych zdań zrozumiała jest tylko dla nas, rodziców i dla Hani, która zdaje się bez problemu rozszyfrowywać zakamuflowaną czasem pod nieudolnym dźwiękiem treść.
Mali także są zafascynowani ogrodem: zielonymi jeszcze truskawkami, rosnącą powoli trawą, kwiatkami, które chętnie podlewają, a nawet zielskiem do wyrywania :)
Zawsze fascynowało mnie posiadanie własnego ogrodu, choć do tej pory jedynie w teorii. Nigdy nie rwałam sie do pracy w warzywniku czy też sadzie moich rodziców, dopiero tutaj czuję tę radość z efektów, które widać dzięki naszej żmudnej, ale wytrwałej pracy. Cieszy wszystko, pierwsze ździebełko trawy, wschodzące marchewki, szpinak, rzodkiewka. Przede wszystkim jednak cieszy wizja, że kiedyś przyjdzie czas, żeby w tym ogrodzie usiąść i nacieszyć się jego widokiem.... oby.
My - rodzice - bierzemy naprawdę wiele na swoje barki. Oprócz tego, że pracujemy musimy pogodzić jeszcze wychowanie dzieci z ogarnięciem domu i ogrodu (czasami większego niż dom). Sama w to brnę... Za rok opowiem na jakim jestem etapie emocjonalnym :)
OdpowiedzUsuń