Janek eksplorator, Janek odkrywca - jest wszędzie. Wchodzi na krzesełka dla dzieci, siada i dumny bimba nogami. Wspina się na Hani łóżko i zadowolony z siebie, rzuca się raz na jedną, raz na drugą jej poduszkę. Zagląda to tu, to tam, a najchętniej do szafek kuchennych. W szafkach tych mama chowa tajemnicze, a kolorowe specyfiki, które pachną, cieszą oczy i smak, jeśli uda się zwinąć coś słodkiego. Szafki te przyjemnie się otwiera i zamyka... o ile nie zapomni się wcześniej wyjąć z nich palca...
Wsadził dni temu pare Janek swoje ciekawskie łapska do szafki i szpera, otwiera, zamyka... aż nagle - płacz!
Mama biegnie, Janka ratuje, pociesza i plastra szuka, bo rana taka, że krew się "leje".
Janek zawodzi, palec do plastra wystawia. Uf. Uspokoił się, bo zaciekawiło go to, co na palcu widzi. Więc mama spieszy z wyjaśnieniem, że "to plasterek, bo masz ała". Na dźwięk tego słowa Jankowi mina się w podkówkę wygięła i znów w tony żałosne uderzył, i znów łzy jak grochy bębnią o podłogę.
Mama wzięła od cioci na ręce i syna tuli, a syn palec wskazujący, uszkodzony i oplastrowany trzyma wyciągnięty byle dalej, byle nie widzieć, byle nie spojrzeć na krzywdę własną.
Siedział tak Janek z paluszkiem wyciągniętym czas jakiś, aż zjawił się tato, co z pracy wrócił.
Jak to już bywa w zwyczaju mamy, zaczęła opowiadać o przygodach dnia bieżącego i tak się złożyło, że od Jasinego wypadku zaczęła. Janek, który miał tacie "ałka" pokazać, na samo wspomnienie o swym losie tragicznym znów w bek uderzył i rozmowy być nie mogło.
Taki to nasz zuch mężczyzna, co nawet o bólu rozmawiać się boi ;)
Drugie zdjęcie mistrzowskie! A Jaśko na twardziela na bank wyrośnie :)
OdpowiedzUsuń