wtorek, 2 września 2014

jesień idzie - nie ma na to rady

Na myśl o jesieni jest mi jakoś tak... przytulnie. I choć żal mi odchodzącego lata, to czekam na te wieczory pod kocem z książką, filmem lub albumem zdjęć, przy (w końcu własnym) kominku, z mężem u boku.
Kiedy wspominam mu o coraz bardziej pożółkłych liściach, albo mówię, "prawdziwa jesień dzisiaj", on przypomina mi, że przecież jeszcze trwa kalendarzowe lato. Myślę jednak, że i jemu udzieliło się coś z jesiennego nastroju, gdyż wczoraj zarządził sobie i Hance budowę karmnika dla ptaków. 
Hania dzielnie towarzyszyła ojcu, wkręcała śruby, uderzała młotkiem (nie tam, gdzie powinna, ale who cares?! ;), na koniec poszła uroczyście wkopać domek na ogród, który następnie obficie obsypali okruchami chleba, a dziś dowiesili kolejne ptasie przysmaki. 
Tak więc sikoreczki, gołąbki, wróbelki, gile, jemiołuszki i inne miłe ptaszki - ZAPRASZAMY! 
Prosimy jednak uważać na nasze mylące okna...


1 komentarz:

  1. Mam nadzieję, że w tym roku i mój luby zabierze się za budowę karmika. Nigdy nie zapomnę, jak sama będąc dzieckiem dokarmiałam ptaki zimą, miałam z tego mnóstwo radości. :)

    OdpowiedzUsuń