niedziela, 15 czerwca 2014

duża dziewczynka :)


Jestem taka dumna i to wcale nie z siebie ;)
Sama sobie nie dałam powodu do dumy, bo przecież się poddałam, bo postanowiłam odłożyć nocnikowanie na... kiedyś. Miałam dość ciągłego przypominania i zachęcania cudami-niewidami Hanki do tego, żeby postanowiła spróbować usiąść na nocnik, po czym po pół godzinie oglądania bajek wstawała i robiła wszystko nie tam gdzie trzeba. Odpuściłam - i to była najlepsza decyzja!

Następnego dnia przy śniadaniu Hania powiedziała, że ma "ała" i wskazała miejsce, które zasugerowało mi, żeby zapytać, czy może chce siusiu. Chciała i nawet nie odmówiła posadzenia na nocnik! Zrobiła. Ja jednak byłam tak zniechęcona ciągłym pilnowaniem, że znów założyłam jej pieluchę. To było 11.06. i z wizytą przyjechali kuzynowie. Miki dodatkowo motywował Hanię do prób, co poskutkowało kolejnymi sukcesami. Następnego dnia już bez pieluchy, Hania przetrwała cały dzień na sucho! I tak już zostało. Na początku bałam się, że może się zapomni i znów wróci mopowy koszmar (choć przy takich sukcesach to już nie byłaby taka tragedia ;) i przypominałam natrętnie o nocniku. Bez potrzeby! Jest dobrze, jest bardzo dobrze (!), bo nawet na zakupach w Ikei po wypiciu kubka soku potrafiła powiedzieć, że potrzebuje do toalety i wytrzymać około 3-4 minuty, aż do niej dotarłyśmy. 
Mam już dużą dziewczynkę w domu: odsmokowaną, odpieluchowaną, coraz bardziej samodzielną!
Teraz powoli eliminujemy bajki z procesu korzystania z toalety. Idzie nam całkiem dobrze, bo Mała jest tak zafascynowana nową umiejętnością i tym, że jest w stanie sama sobie ze wszystkim (prawie) poradzić, że o bajkach zapomina.
Jestem z niej taka dumna i szczęśliwa, że mimo moich ponurych prognoz, odpieluchowanie nie będzie się ciągnęło za nami najbliższe pół roku. 



1 komentarz: