poniedziałek, 17 marca 2014

zrobiłam to własnej córce...

Po długich wahaniach i zwlekaniu w nieskończoność, w akcie desperacji i poczuciu wszechogarniającego strachu ZROBIŁAM TO....
OBCIĘŁAM JEJ SMOKA!
Po porażce, która miała miejsce ponad pół roku temu nie chciałam popełnić tych samych błędów. 
Serce mi się krajało wiedząc, że kiedy ona spokojnie i radośnie poddaje się wieczornym zabiegom przygotowującym do snu, w łóżeczku czeka ją szok.
Położyła się, wzięła pieluszkę i smoka, włożyła go do buzi i nic. Zaczęło mi się chcieć śmiać. Uznaliśmy, że chyba nie zauważyła zmiany, choć odgłosy ssania zwiększyły ilość decybeli. Po chwili Hania wyciągnęła smoka, włożyła palec w otwór i stwierdziła: "dziudzia". Powiedziała to rozbawiona i dalej w tym nastroju na nowo zaaplikowała sobie s. Nie mogła jednak zasnąć. Nagle stwierdziła, że jest głodna. Daliśmy jeść (ukradkiem powiększając w smoku dziurę, żeby skrócić możliwie okres odzwyczajania), i na nowo do łóżeczka. Znów jest głodna... Zaczęło się to robić podejrzane... Zaczęło być trudno... Hanka robiła wszystko, żeby tylko nie iść spać, żeby tylko problem przestał istnieć. W końcu wyciągnęła swoją małą rączkę i oddała mi swojego przyjaciela. Przeprowadziłam rozmowę, że smok jest już stary, że się zepsuł, bo za dużo był już używany i że może czas się z nim pożegnać. 
Niemalże w podskokach pognała do kuchennego kosza, pokrzykując raz po raz "be" i "fe". Bez wahania rzuciła do śmieci do tej pory nieodzowny atrybut do spania, ostatnio coraz częściej, na nowo wymagany do jazdy autem, do kościoła, a czasem już przy wkładaniu kurtki - smok. 
Powrót do łóżka.
Teraz już nie było trudno - teraz było strasznie. 
Płakała, wiła się i krzyczała. 
Nie pomagało śpiewanie, opowiadanie, pocieszanie, oglądanie nocnego świata za oknem.
Nieustannie cmokała, by dać jej smoka i wtedy przypomniał jej się ten drugi. 
Na drugiego mieliśmy historyjkę. Jakieś dwa tygodnie wcześniej wypadł nam z wózka podczas spaceru i choć go podniosłam i schowałam do kieszeni do domu z nami nie dojechał, gdyż został u Agi S. Uznaliśmy, że zaginął. Przypomniałam to małej. 
Włączyliśmy bajkę na laptopie, by może przy niej zamknęła do snu swoje napuchnięte od płaczu oczka. Nie pomogło. Tak bardzo nie chciała spać, że wymyślała coraz to inne rzeczy. Raz nawet zaczęła wołać siusiu. Myślałam, że to kolejna próba wyciągnięcia nas z sypialni. Była tak zdeterminowana, że po przyniesieniu nocnika zrobiła, co wołała, co się nam jeszcze nie zdażyło! Byliśmy w szoku, a sukces powtórzył się kolejnego dnia (też przy próbie pójścia spać* ;) Około 21.30 Hania zażyczyła sobie, by położyć ją do łóżeczka i ku naszemu zdziwieniu, gdyż przygotowani byliśmy na kolejne godziny walki, Mała zasnęła i przespała całą noc. 
Kolejne dwa wieczory były dość łatwe, gdyż dość późno wracaliśmy do domu autem, w którym zasypiała i tak już zostawało na noc. W kolejny zasnęła dopiero, kiedy położyłam się z nią w pokoju, a następny przy czytaniu bajki. Obecnie idzie do łóżeczka, przytula się do pieluszki i... po prostu śpi. :)
Co dziwne, od czasu odsmoczenia, które miało miejsce 7.03. wspomniała o smoku może 2 razy plus opowiadanie historyjki o dziurze :) Co się zmieniło to to, że nie pozwala mieć smoka Jasiowi (którego nie udało nam się na razie odsmoczyć (używa smoka tylko do snu). Po drzemce zabiera mu smoka z buźki, oddaje mi i mówi stanowcze "nie". Nie próbuje podbierać smoczków innym dzieciom, nie szuka zastępstwa (choć raz podejrzałam, że chyba próbuje ssać kciuk, ale to się nie powtórzyło). Jest bardziej marudna, co albo jest zbiegiem okoliczności albo jakimś skutkiem odsmoczenia. Nie chodzi na drzemki, do których ostatnio miała mały powrót ku mojej radości. W ciągu dnia jest w stanie zasnąć tylko w aucie. 
W każdym razie są to niewielkie tylko skutki uboczne w perspektywe naszego - JEJ sukcesu.
Dobrze, że to już za nami! :)) <3

*Choć przez chwile łudziłam się, że upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu i gorąco oklaskiwałam córkę po 2 czy 3 razach przestało nam się udawać z nocnikiem. Hania jest jednak bardzo świadoma swoich potrzeb fizjologicznych, gdyż chowa się w różnych kątach i wychodzi, gdy już jest "po" i wtedy na pytanie "czy już" zmienia odpowiedź z "nie" na "siuś" (już), czemu towarzyszy wielka radość na twarzy. Czuję, że sukces nr 2 jest w pobliżu ;)








5 komentarzy:

  1. A u nas walka, aby synek zaczął ssać smoka :D Ma tak silny odruch ssania, że nie mam szans na jakiekolwiek swobodne wyjście z domu. Butla tez odpada - nawet z moim mlekiem :/ Takim oto sposobem od kilku tygodni nigdzie się nie ruszam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heh smok niekoniecznie pomoże ;) Mój Janek ssie smoka w nocy, ale co 1,5/co 2 h budzi się i smok mu nie starcza. Ewidentnie wprasza się do mojego łóżka i musi być mleko. W dzień mimo, że na początku jadł chętnie i słoiczki i to, co sama ugotowałam, teraz często zje pare łyżeczek i marudzi dopóki nie dostanie piersi... Tak więc... ja wychodzę w przerwach między karmieniami ;) POWODZENIA! :)

      Usuń
  2. Gratuluję! Bardzo fajny pomysł na odsmoczkowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Anna S. nie ukrywam, że trochę mnie popchnął do przodu Twój post! :)

    OdpowiedzUsuń