środa, 19 marca 2014

prawa ręka


Nasza 20-miesięczna Hanka, przedstawia sobą obraz osoby niezwykle rozwiniętej i ogarniętej. HA! Powiedziała skromna mama ;)
To ogarnięcie ukazuje się nam przy okazji pukającej do nas uporczywie fazy na Zosię-Samosię.
Hania SAMA pójdzie po schodach, bo przecież trzymać mamę za rękę to SIARA (!?)

Hania SAMA umyje zęby (to co, że metoda: najpierw wyssę ze szczoteczki pastę, a później trochę poszuram w prawo i lewo, jest nieco odstająca od rodzicielskich oczekiwań).
Hania SAMA założy/zdejmie buty.

Hania SAMA to i tamto...
Nie powiem, że nie - czasem doprowadza mnie to do szału, kiedy spieszno, niebezpiecznie, Drugie atencji wymaga, a tu wbrew pozorom jednak lepiej się przyglądać co Samosia porabia. Z drugiej jednak strony... Sama ją do tego od najmłodszych miesięcy przygotowywałam - jogurt dawałam do grzebania łyżeczką, widelec do nabijania parówki, ściereczkę do wycierania kurzu... 
Przyznam, że dumna jestem, kiedy widzę, że łyżka z zupą do buzi trafia nie tracąc swej zawartości, kiedy na widelec uda się nabić coraz to nowy kąsek, kiedy z chęcią wieczorem sprząta zabawki, kurtkę zdejmuje, czapkę wkłada, śmieci wyrzuca do kosza, a brudne sztućce do zlewozmywaka (sama - nie proszona!)


Ostatnio zszokowała mnie tym, że kiedy Janek ulał dość obficie siedząc na moich kolanach, a ja rozglądałam się nie wiedząc co robić wkoło (nic nie mówiąc), Hanka zakrzyknęła "kaka", co nadal oznacza pieluszkę i w te pędy szukać ratunku dla brata i matki. Szybko rzuciłam hasło: "w łóżeczku" i już za kilka sekund córka nadbiegała z pokoju obok z ratunkiem :) Taką mam z niej pomoc! Moja prawa ręka!



Jej "bystrość" ma też swoje mniej pozytywne strony, które często zamiast załamywać jednak śmieszą ;)
Np.: Rozmawiam z moją mamą przez telefon na opcji "głośnomówiący". Hanka podbiega do telefonu i krzyczy: "końci, końci, paaaaa!" i ciska jak szalona paluchem po telefonie, żeby babcię wyłączyć ;) Szczęście takie, że telefon zmieniłam i na nowym jeszcze nie wie jak to zrobić - stary miała już opanowany ;)

Zorientowała się także, że krzesełka są mobilne i jak się je odpowiednio przeniesie w inne miejsce, to można z nich sięgnąć niemalże wszystkiego. Taka to jest nasza 20-miesięczna Hanka :)

Proszę wybaczyć mój zachwyt i przechwałki (ale chyba każda mama tak ma na punkcie własnego dziecka ;P)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz