sobota, 19 października 2013

rozbrykana 15-stka

Jak już tak liczę dni, miesiące, lata, to nie wypada pominąć dnia dzisiejszego, w którym to moja Mała córeczka kończy 15 miesięcy! <3

Dawno już nie było żadnego podsumowania co i jak u niej, więc co by nie rzucić w niepamięć pewnych jej osiągnięć, postanowiłam spisać co - nieco.
Tak więc:
Od pewnego czasu Hania nabrała pewnej świadomości swojej tożsamości i nie tylko reaguje na swoje imię, ale także używa go w odniesieniu do samej siebie, mówiąc np. że Hania chce coś dostać, mama ma Hanię wziąć na ręce, to Hania sama włączy światło, itp.

Porusza się już z wielką sprawnością, co dziś zauważyła sąsiadka z balkonu nad naszym ogrodem ;)

Kocha swojego brata ponad wszystko i jemu jedynemu nie wmawia, że jest inaczej, podczas gdy rodzicom na pytnie "kochasz mnie", odpowiada stanowcze "nie" (dobrze rozumiejąc znaczenie słów!).
W tym 15-tym miesiącu życia coś stało się z jej odwagą... Hanka "pójdę do każdego", zmieniła się w Hankę - "patrz na mnie, nie tykaj mnie". Sprawa ma się tak, że cierpią głównie mężczyźni. Płeć ta niezwykle Małą intryguje, jednak jak na prawdziwą kobietę przystało, facetów trzyma na dystans. Wszyscy wujkowie, dziadkowie i inni brodo-kłujący (oprócz taty ofkors!), mają na Hanię patrzeć, Hanię podziwiać, Hanię zaczepiać, ale niech tylko spróbują wziąć na kolano, dać buziaka, czy chociażby dotknąć! Niech też spróbują nie patrzeć!!!

Czytam sobie co powinno robić 15-miesięczne dziecko i dziwię się, bo wg autora tekstu, dla takiego malucha jak ktoś znika za drzwiami, to znika w ogóle. Hmm. Hania w tych sprawach wykazuje całkiem odmienne zdanie. Przykładem mogła być chociażby moja wizyta w szpitalu, czy to, że mimo, że babcia odjechała od nas już dość dawno, Hania wie, że można do niej zadzwonić. Wie też, że jak tata znika za pewnymi drzwiami w celu pobycia sam na sam w celach wiadomych, to można pod drzwiami stać  i nawoływać by się pospieszył. Gdy się jej człowiek schowa - to z wyrazem wielkiej zabawy na twarzy szuka tego kogoś, a nie wpada w panikę jak autor owego tekstu sugeruje. 
Lubi tańczyć, szczególnie kręcić się w kółko. Lubi śpiewać i żądać kategorycznie włączenia bajki (nasza ulubiona to świnka Peppa :).Baaaardzo lubi swoje klocki lego dla najmłodszych, którymi potrafi bawić się pół dnia! Nadal lubi oglądać książki, choć na szczęście już nie tak maniakalnie jak dotychczas. Cały dzień w kółko z tymi samymi pozycjami, zmienił się w rozsądną dawkę literatury ;)

Podoba jej się, kiedy recytuję wiersze. Szczególnie upodobała sobie Tuwima :D
Niestety nadal używa smoczka i (już mniej niestety) pieluszki do tulenia, kiedy zasypia. 

Sprawnie pije samodzielnie z kubka i dobrze idzie jej machanie łyżeczką. Nad wszystko ceni ogórki kiszone i mięcho. Nie tylko to po swojej matce odziedziczyła, bo po kim innym jak nie po mnie jest wielką gadułą, która sztukę używania języka przyswaja w tempie zawrotnym!? 



1 komentarz:

  1. Fajna ta Twoja córeczka, śliczna jest :-) Moja mama pilnowała chłopczyka, który też jak coś mówił, to posługiwał się swoim imieniem, nie mówił "ja chcę" tylko "Oli chce", "Oli zrobi", "Oli zje" - chyba wszystkie dzieci przez pewien czas tak o sobie mówią :-)

    OdpowiedzUsuń