Tak tak, ten tytuł posta napisany jest z myślą o mojej córeczce.
Śpi sobie człowiek spokojnie, pogrążony w świecie marzeń, bez bólu, zmęczenia...
Cieplutko, milutko... sielanka! Niczego się nie spodziewając, zmieniając pozycję wyciąga stopę poza kołdrę...
I wtedy w sekundę dzieje się wszystko!
Podskakuje w górę, porywa stopę, wybudza się ze snu, z tej krainy marzeń, w której właśnie chciał się na drugi bok przełożyć... i tyle ze spania zostaje.
A mały chochlik, śmiejąc się, wyciąga ponownie swą rączkę pomiędzy szczebelkami łóżeczka, by jeszcze raz, choć przez chwilę móc połaskotać rodzica w bosą stopę, wykrzykując przy tym swoje "gili, gili!"
Na koniec muszę jednak uzupełnić tytuł notki o przymiotnik: "kochane", bo dziś proszę Państwa, po raz pierwszy w swym 14 miesięcznym życiu (toż to dziś 19!), Hania poszła na drzemkę... na 3 godziny....
Pozostająca nadal w ciężkim szoku, wyłaskotana i o dziwo w miarę wyspana rodzicielka.
Małe chochliki nie śpią. Małe chochliki zawsze czychają gdzieś na bosą stopę:) A drzemki 3-godzinnej zazdroszczę, ja pewnie bym warowała przy łóżeczku i sprawdzała czy oddycha:) Pozdrawiam cieplutko chochlika i mamę:)
OdpowiedzUsuńHehe no musiało byc niezłe zdziwinie po przebudzeniu :) Moja Laura juz tez raczki wystawia i szuka, na razie nie potrafi jeszcze łaskotać ale to kwestia czasu :) Pozdrawiam i zapraszam mamailaura.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuń