wtorek, 6 sierpnia 2013

wsi spokojna...


Wróciliśmy. Podróż nie należała do komfortowych (ni w jedną ni w drugą stronę). Obawiam się, że to ostatnia nasza wizyta w moim J. aż do porodu i jeszcze dłużej. Kości nie te ;p
Oprócz upałów i duchoty nie ma na co narzekać. No może jeszcze na to, że odpust, na który tak się cieszyłam, a który pamiętam jako porządny wiejski odpust z wszystkimi przyległościami, stał się nieco... nieodpustowy. Jakoś mało uroczysty i przyległości też już nie te ;p No dobra - przyznam się - mówię o straganach, na których miałam nadzieję zobaczyć zabawki w takim stylu jak to pamiętam ze swoich dziecięcych lat. Miałam nadzieję przypomnieć sobie te stare czasy, kiedy po pięknej uroczystości w świątyni z wypiekami na twarzy biegło się na stoiska wybrać coś dla siebie. Miałam nadzieję, że i Hani oczy się zaświecą tą prostą radością. Ale tak jak do tej pory mówiło się o tandecie odpustowej, to powiem Wam, że to co jest teraz - to jest dopiero tandeta. Ale udało się znaleźć coś w dawnym stylu (choć blachę wyparł niestety plastik). Hania dostała bączka :D Takiego kręcącego i gwiżdżącego, jakim i jej mama i pewnie doskonała większość dzieci miała okazję się bawić. 

Hania u dziadków korzystała ile sił w płucach ze świeżego powietrza. Jeździła po całym obejściu wozem drabiniastym dla dzieci, jadła maliny prosto z krzaczka, kąpała się w basenie, oglądała zwierzęta i cieszyła się każdym kto ją w ten weekend otaczał. 
Ze zwierząt tym razem królowały świnie ;p Ostatnio mała wręcz się ich bała, a teraz - mogłaby u nich siedzieć non stop. Co chwile nam chrumkała dając do zrozumienia, że chce właśnie tam, gdzie nawet zapach jej nie zniechęcał ;p

Bez problemu zaaklimatyzowała się w nowym miejscu, pięknie przesypiając noce i nawet chodząc na drzemki. Adorowana z każdej strony korzystała z chętnych rąk do jej noszenia, bujania, tulenia, hopsania, itp. Zaczęła jeszcze odważniej chodzić i nauczyła się nowych słów np. "wuła" - wuja, "Ja" - jaś. Wracała wieczorem brudna jak jej ulubione zwierzątko i aż żal było zaganiać ją do kąpieli a następnie do spania. Ale cóż - żeby móc następnego dnia szaleć trzeba się wyspać ;) 














1 komentarz: