czwartek, 7 marca 2013

wiosenne (nie)porządki

Duma rozpiera każdego rodzica widzącego postępy w rozwoju swojego malucha. Z tymi postępami - szczególnie motorycznymi wiąże się jednak pewna kwestia....




ekspansja na tereny mniej lub bardziej zakazane...

A kiedy rodzic próbuje oponować i mówi "niu niu niu!" dziecko uśmiecha się chytrze, czeka czy się je weźmie, jeśli nie, pędzi ile tchu w małych płuckach broić dalej.

Staram się być konsekwentna i jeśli raz nie pozwoliłam wychodzić na płytki w kuchni, nie pozwalam nadal, by dziecko pojęło odpowiednio sens słowa "nie", które znaczy "nie", a nie - raz tak a raz inaczej ;p
Problem jednak leży w naturze dziecięco - maminej.
Dziecko - próbuje sprytnie postawić na swoim.
Matka - widząc starania swojego małego szkraba, który zarzucając bardziej jedną nóżką od drugiej, "pędząc" z wypiekami na twarzy do zakazanego obiektu wygląda przesłodko, tak, iżby chciało się krzyczeć - "jesteś tak cudna, że chciałabym Cię zjeść!", zazwyczaj parska śmiechem.
Staram się, żeby ten śmiech był niewidoczny i niesłyszalny dla dziecka, gdyż obawiam się, że poniosłabym wczesną porażkę wychowawczą, jednak nie jest lekko powstrzymać uśmiechu na widok kolejnych sukcesów malucha, choćby były zakazane ;p

Tak więc mamy (nie)kwalifikowaną pomoc domową, która oprócz porządków w kartonach, stara się też przejrzeć wszelkiego rodzaju maści na przewijaku (przy okazji wypróbować),  przestawić na bardziej odpowiednie miejsce przetwory oczekujące na zwolnienie się miejsca w lodówce, poustawiać krzesła na (nie)swoje miejsce, itd, itp. - szeroki zakres usług.
Ekspansja przyczynia się także do tego, że samotna wizyta w łazience robi się powoli luksusem zagrożonym,   gdyż mała zdąża dotrzeć coraz bliżej drzwi azylu, zanim ja zdążę zadowolona je opuścić. 

A wszystkiemu towarzyszy uśmiech, który nie pozwala się złościć a tylko i wyłącznie kochać i być dumnym -  o taki:


Z innych dobrych wieści - w końcu udało nam się trafić na lekarza, który nie zbagatelizował problemów z alergią i powiedział, że to dziecko absolutnie musi być pod kontrolą alergologa (teraz, nie jak skończy roczek jak nam inni wmawiali). Biedna Hania wydaje się mieć uczulenie także na rumianek, oprócz: bananów, dyni, kalafiora, brokuła, pomidorów, ryb, wołowiny, mleka, gruszek, brzoskwiń, malin, być może selera i nie wiadomo czego jeszcze.

Może w końcu ktoś będzie miał czas i chęci zweryfikować naszą listę...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz