poniedziałek, 20 stycznia 2014

1,5

1. Rozmowy wychodzą nam coraz lepiej:

JA: Haniu jedziemy do Kościoła.
HANIA: NIE!
JA: Zobaczymy żłóbek i aniołka co główką kiwa jak się wrzuci pieniążek.
H: MAMA DA BAM?
J: poszukam, może znajdę jakieś drobne.
H TATA?
J...
(ps.: żłóbek był bez aniołka - uwierzycie?)

Mąż: Poproszę dwa chrupki.
J: Nie będę Ci podawała teraz chrupek (jedziemy autem, ja z tyłu z wyładowanymi kieszeniami - ciężko się do przodu przechylać ;)
H: tata, am?
M: tata nie ma, bo mama nie chce mi dać.
H: mama, da!
J: komu mam dać?
H: TATI!
(cóż było zrobić)

2. Zazdrość kwitnie:
Idziemy do kuchni przyrządzić posiłek, biorę ze sobą Jasia, by posadzić go w ustawionym w kuchni foteliku. Widząc to Hanka nabiera rozpędu i zatrzymuje się dopiero wtedy, kiedy jej pupa ląduje na leżaczku. Z łobuzerskim uśmiechem nie reaguje na prośby, by ustąpiła bratu miejsca. Pomaga stwierdzenie, że nie uszykuję jej śniadania, bo nie mam wolnej ręki trzymając Janka. 

Mała przeżywa też mini powrót do niemowlęctwa: potrafi już udawać, że płacze, zarządać, żeby nosić ją jak małą "dzidzie" na rękach, a nawet ostatnio zaczęła próbować namówić nas w nocy na podanie jej butli z mlekiem, której to już około 4(?) miesięcy nie używa.

Próbujemy namawiać Hanię do tego, żeby rezygnowała ze smoka. Ona tymczasem wydaje się być coraz bardziej od niego uzależniona. Nie dostaje go do zabawy, ale cmokaniom, oznaczającym smoczek ,nie ma końca, kiedy tylko włożymy jej płaszczyk, lub kiedy zasiądzie w foteliku samochodowym. Potrafi też już zakombinować i kiedy mówimy jej, że smok jest jej niepotrzebny oznajmia, że właśnie idzie "lulu", więc owszem, potrzebny jest jak najbardziej! Wracamy do domu, Hania pozbawiona smoka dobiega do Jasia leżącego na kanapie, wyszarpuje mu smoka z buzi i stanowczym głosem mówi do brata: "NIE."

3. Mała modnisia:
Żałuję, że szafki z braniami nie są wyposażone w kluczyk. Hania z upodobaniem wyciąga coraz to inne ubrania i stroi się godzinami. Co prawda potrafi założyć body Jasia wsuwając nogi w rękawy, moje majty przełożyć przez głowę, a ze śpiochów zrobić szalik - ale komu to szkodzi?
Dziś znów próbuje dostać się do szafki, mówię "Haniu, nie wolno", a Mała na to "Je(d)no?". Jak mogłam jej odmówić?
Uwielbia też stroić się w korale i bransletki, a kiedy tylko dorwie mój tusz do rzęs, wtyka sobie go do oczu próbując uzyskać efekt taki jak mama ;) Uwielbia wszelkiego rodzaju kremy (kinkin), gumki do włosów (gumkam) i perfumy (psik). 
Wczoraj przed wyjściem sięgam po jej płaszczyk, przez który przeciągnięte są jej różowe rękawiczki, Hanka na to podbiega do kombinezonu z rękawiczkami niebieskimi i oznajmia mi, że "te" dziś nosić będzie. 
Szybko zaczęły się problemy z ubieraniem ;)

4. Monitoring uliczny:
Nasze osiedle nie musi się martwić! Monitoring mamy dobry. Hania uwielbia obserwować życie na ulicy. Szczególnie pilnie doszukuje się na niej psa. Kiedy ją o niego pytam, twierdzi, że jest "duzi". Kiedy pytam gdzie jest ten pies, ona wskazuje świat za oknem. Kiedy pytam co robi ten duży pies, Mała twierdzi, że "siusiu" oO.

5. Śpiewający samochód:
Radio? Przecież to przeżytek! Rodzice w duecie fałszują najlepiej. A spróbuj tylko na dłużej tchu zaczerpnąć, to od razu przywoła Cię do porządku i śpiewać musisz dalej. (Dobrze, że minęła faza z tańczeniem w aucie ;)

Oto kilka przykładowych sytuacji z naszego życia z półtoraroczną (od wczoraj) Hanką :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz