czwartek, 8 sierpnia 2013

zabawowo

Dziś chciałam napisać słów kilka o zabawkach :) Bo zafascynowałam się ostatnio pewnym moim (pewnie dla większości mało odkrywczym) odkryciem ;p
Są różne rodzaje zabawek: mniej i bardziej ambitne, mniej i bardziej tandetne, mniej i bardziej firmowo-drogie. Nie ważne na którą kategorię by nie patrzeć z każdej można wybrać takie, które dziecku warto kupić i które posłużą jego rozwojowi. Oczywiście zabawki zazwyczaj (przynajmniej te "firmowe"), przypisane są do odpowiednich kategorii wiekowych. Ja z doświadczenia Hanki wiem, że czasem pewne rzeczy warto kupić wcześniej, bo wiadomo - dziecko dziecku nie równe. Owszem zdarzyło się w jednym przypadku, że zabawka musiała poczekać parę miesięcy na atencję Małej - ale cóż - jeden przypadek na ileeeeś ;) Ostatnio jednak stwierdzając, że czas przebrać kosz z zabawkami w celu odkurzenia tych dla Jasia, a także zwolnienia miejsca na ewentualnie nowe/inne, lub po prostu zwolnienia miejsca ;p zaczęłam wyciągać rzeczy, których w rękach nie miałyśmy nawet parę miesięcy! Cóż się okazało - to często nie jest tak, że dziecko z zabawki wyrosło lub zabawka mu się na dłuższa metę znudziła. Często to jest tak, że rodzicowi się nie chce ruszyć, schylić, zrobić wielkiego bałaganu wysypując cały przybytek koszy, skrzyń, itp. na ziemię. Na nowo odkryłyśmy to, co gdybym może nie oczekiwała kolejnego maleństwa, tak jak większość rodziców odłożyłabym do piwnicy lub oddała innym dzieciom, bo dziecko się "nie bawi". Ile radości było z klocków interaktywnych, którymi niegdyś Hania zabawiała się przez dłuuuuugie minuty (u dzieci raczej nie można nigdy powiedzieć, że zabawiały się czymś długie godziny :) Hania odkryła całkiem nowe ich funkcje. Predzej kręciła wszelkimi kulotkami jakie się na nich znajdowały, oglądała obrazki, itp. Jakoś nie była chętna do układania, naciskania, itp. Przyszła pora i na to. Teraz Hania buduje wieże, pobudza mechanizmy naciskając odpowiednie elementy. Tak samo z grającą ośmiornicą, w którą kiedyś uderzała bez pamięci na ślepo, żeby włączyć muzykę. Teraz - Hania wirtuoz, miłośnik muzyki obchodzi zwierza dookoła i z prawdziwym znawstwem jednym palcem naciska dźwięk po dźwięku. 
Taaaa. Nie mamy zbyt wielu zabawek interaktywnych, ale kto by się tym przejmował, kiedy mama poprzywoziła z rodzinnego domu wszelkie instrumenty? Tak więc Hania zabawia się grą na dzwonkach chromatycznych, gitarze, której struny delikatnie jak na swój wiek trąca, a nawet fletem, w którego ostatnio nauczyła się ku swojej i rodziców radości i dumie dmuchać i wydawać dźwięk. Gra też na bębnach, które mama z garnków układa (dzięki Aga!) i bębni rękoma w co się da. Tańczy przy tym wszystkim tak radośnie, że największy ponurak na ten widok się uśmiechnie ;) Rośnie mała gwiazda!
Przyszedł także czas na zabawy, mające na celu naukę ról. Oj jak ja na to czekałam. I tutaj od dłuższego czasu Hania zajęła się misiami, by w końcu na roczek dostać swoją pierwszą lalę (kaka) - bobasa. Do tego wystarczy miseczka z łyżeczką, pusta butelka, pieluszka i co tam nam na myśl przyjdzie oraz słowa zachęty, by lala była karmiona, przytulana, całowana i wyprowadzana na spacery. Dumna mama-Hania chodzi wyprostowana po ogrodzie pchając różowy wózek i wołając pomocy, kiedy ten trafi to w płot, to w mur, bo niestety na zakręcanie wózkiem bez kół obrotowych jeszcze za wcześnie. 
Oczywiście na topie są u nas też wszelkie zajęcia sprawnościowo-manualne. Rysujemy "kuka" kredkami na papierze, układamy co się da, wrzucamy i wyciągamy co się da z czego się da. I tak później ktoś zdziwiony znajduje w wózku lalki lub szyi żyrafy na piłeczki kamienie na przykład ;) Ale co poradzić - kamienie są niezwykle inspirujące ;p Tak jak skarpety i wszelkiego rodzaju kosmetyki, które można przekładać z miejsca na miejsce ;)
Taaaaa - wcale do szczęścia wiele nie potrzeba... :)
A w planach na nabliższy czas.... z resztą sami zobaczycie ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz