Rośne nam Hanka jak na drożdżach! Kula się w prawo i w lewo - z plecków na brzuszek i z brzuszka na plecki, i do zabawek rączki wyciąga, i twarze bada. Cuda dzieją się na naszych oczach. A jak urwisuje to nie zdążysz się zezłościć, bo wyczuwa idealnie moment i obdarza rodzica rozbrajającym uśmiechem, po którym ten ręce załamuje i tuli jak najmocniej.
Jadłospis też już poszerzyliśmy - pyszne, przywiezione przez tatę jabłka z działki oraz niektóre słoiczkowe smakołyki Hania wcina - aż się trzęsie kiedy przypływ pokarmu do gębusi choć na chwilę ustanie ;)
Do mamy się słodko tuli, ale już najbardziej to chyba tatę kocha, bo tata dobry na każdy smuteczek. Jak tylko w drzwiach się pojawi to i chimerki przechodzą, a uśmiech od ucha do ucha.
4 miesiące skończone - to już nie są żarty! :) Okazyjne zdjęcie jak zwykle wykonane (19.07. równo). Aż chwilami żal, że czas tak szybko leci - za szybko. Trzeba łapać tyle chwil i wspomnień ile się da!
A w myślach powoli święta - co też kupić temu smerfowi małemu.....
zdjęcie z serii "domowe przedszkole" z kumpelą Julią ;)) dziewczyny dzielnie się "trzymają" :D
"domowe przedszkole" Hania, Oliwka i Julka :)
Ps.: Od dłuższego czasu praktykujemy już te spotkania (około raz w tygodniu). Pozwala to nam przetrwać trudy dnia :) Cieszą się i dzieci i mamy :)